Operacja poparzonej wrzątkiem 4-tygodniowej dziewczynki zakończona pomyślnie
Na stół operacyjny trafiła kilka dni temu czterotygodniowa dziewczynka, ważąca zaledwie 4 kg. Dziecko, na skutek nieszczęśliwego wypadku w domu, zostało poparzone gorącą wodą z termosu. Noworodek doznał poniżej 20 procent poparzenia klatki piersiowej i ręki.
"Tego rodzaju oparzenia są ciężkie. Gorąca substancja, która wylewa się na tak cienką skórę dziecka, dokonuje głębokiej destrukcji, a to kończy się martwicą skóry. Trzeba poparzoną skórę usunąć, zrobić przeszczep, a później dziecko przechodzi długą profilaktykę powstającej blizny oparzeniowej" – powiedział dr Miaśkiewicz.
Jak dodał, zabiegi w centrum leczenia oparzeń prowadzone są od kilkunastu lat, ale dopiero po raz drugi do centrum trafiło tak małe dziecko.
"Trzy lata temu, w święta Bożego Narodzenia, przywieziono do nas dwutygodniowego chłopczyka i jego dwuletnią siostrę z Poznania. Do wypadku doszło w trakcie uzupełniania w biokominku paliwa, które gwałtownie się zapaliło i doprowadziło do wybuchu. W zdarzeniu ucierpiała też 29-letnia matka dzieci. Najbardziej poszkodowany był noworodek, który doznał poparzenia 25 proc. ciała i dróg oddechowych" – powiedział ordynator.
Dr Miaśkiewicz poinformował PAP, że w przyszłym roku w Wielkopolskim Centrum Leczenia Oparzeń zostanie uruchomiona pracownia laseroterapii.
"Dzięki temu będziemy mieli lasery, które są wykorzystywane do niwelacji blizn oparzeniowych. Efekty kosmetyczne są rewelacyjne" – powiedział.
Dziewczynka ma zostać wypisana ze szpitala za dwa dni.
Do Ostrowa Wlkp. trafiają dzieci z bardzo ciężkimi oparzeniami z uwagi na powierzchnię i głębokość ran. Przyjmowani są pacjenci od wieku noworodkowego do 18. roku życia. To jedna z dwóch działających w Polsce, obok Szczecina, tego rodzaju placówka medyczna, która zajmuje się kompleksowym leczeniem oparzeń dzieci.
Najczęstszymi pacjentami są dzieci w wieku od 2 do 4 lat.
"Ich wiek najbardziej predysponuje do poznawania świata, ale, jak się okazuje, z tej złej strony. Powodem może być niefrasobliwość rodziców lub brak wzmożonego nadzoru. To doprowadza do tego, że szklanka gorącego płynu pozostawiona na stole może spowodować oparzenia. Takich oparzeń jest blisko 80 procent" – powiedział dr n. med. Witold Miaśkiewicz.(PAP)
Autorka: Ewa Bąkowska
bak/ jann/ js/