Ostrów Wlkp./ Strażnicy miejscy musieli rozebrać samochód, żeby wydostać uwięzionego w nim kota
Dyżurny ostrowskiej Straży Miejskiej został zawiadomiony w środę przez jednego z przechodniów ulicy Paderewskiego, że na parkingu stoi samochód, z którego dobiega miauczenie kota.
Przybyli na miejsce strażnicy musieli najpierw ustalić właściciela pojazdu. "Po otwarciu samochodu i sprawdzeniu wszystkich zakamarków stwierdzono, że kota nie ma, choć cały czas słychać było jego miauczenie" – powiedział komendant.
W końcu okazało się, że kot wszedł pomiędzy belkę a tylny zderzak auta. By go wydostać trzeba było odkręcić niektóre elementy samochodu.
"Nie obyło się też bez agresji ze strony zdenerwowanego kota, ale został on wyciągnięty i przekazany pracownikom schroniska" – powiedział komendant.
Ratowanie zwierząt przez strażników w Ostrowie Wlkp. nie należy do rzadkości. "Często mamy zgłoszenia dotyczące uwięzionych lub wałęsających się w mieście saren, lisów czy kaczek" - powiedział Szyszka.
Ostatnio – jak opowiedział – strażnicy mieli nietypowe zgłoszenie dotyczące bociana, który siedział na lampie ulicznej, a to wzbudziło zaniepokojenie mieszkańców. "Twierdzili, że coś musi być nie tak z tym bocianem, skoro przez kilka godzin siedzi na lampie i się nie rusza" – powiedział. Okazało się, że bocian znalazł tam sobie miejsce widokowe, po czym po czterech godzinach odleciał.
Strażnicy zaprzyjaźnili się z łabędziem, którego nazwali "Wędrowniczkiem". Co jakiś czas przypomina o sobie pojawiając się w centrum miasta i spacerując wzdłuż drogi. "Za każdym razem łapiemy go i przewozimy w okolice zbiorników retencyjnych. Musimy to robić, ponieważ ptak stwarza zagrożenie dla kierowców i dla siebie. Trudno powiedzieć, dlaczego ciągnie go do miasta" – powiedział.
Niemałym zaskoczeniem – według komendanta – było tym roku pojawienie się kaczej rodziny w centrum miasta na stacji benzynowej koło targowiska. "Nikt nie wiedział, skąd kaczka przywędrowała z małymi w tak ruchliwe miejsce. Też odłowiliśmy patki i zawieźliśmy w spokojne miejsce" – powiedział Grzegorz Szyszka.(PAP)
Autorka: Ewa Bąkowska
bak/ mark/